Cześć!
Zakładam,że nie każdy czytał na na stronie głównej www.petitedominance.com zakładkę “o mnie”, więc pozwólcie, że się przedstawię, wyjaśnię skąd wzięłam pomysł na kolorowanki i dlaczego uważam, że są wyjątkowe.
Nazywam się Dominika Gołąb. Z zawodu jestem architektem. Rysuję i maluję od dziecka, a wena twórcza nigdy mnie nie opuszcza! Dzięki temu, mogę się pochwalić współpracą z firmami odzieżowymi, salonem tatuażu oraz kilkoma galeriami sztuki, a także udziałem w targach Art Basel w Miami. Wszystkie te twórcze działania prowadziłam pod pseudonimem Mydominance.
Po okresie, który był zdominowany przez malarstwo olejne, będąc w ciąży wróciłam do rysowania cienkopisami. Wtedy powstały łagodne, urocze leśne stworki. Rysowałam je z myślą o urządzaniu dziecięcego pokoiku. Wpadłam też na pomysł, żeby sprzedawać wydruki jako plakaty i tak powstał brand Petitedominance (jako wersja Mydominance dla najmłodszych). Potem całym moim światem stał się mój malutki synek i na jakiś czas odpuściłam temat. Aż tu nagle, na początku pandemii w marcu 2020, olśniło mnie. Z hobby, które daje mi radość, postanowiłam stworzyć produkt, czyli kolorowankę i podzielić się tą radością z innymi osobami. Z Wami! Jako, że w momencie kiedy startuję ze swoją marką trwa pandemia, uznałam, że każdy produkt jaki będę tworzyć powinien być zarówno w formie cyfrowej do samodzielnego wydruku, jak i tradycyjnej – papierowej.
W trakcie pandemii wprowadzane są różne obostrzenia, często ludzie nie mogą swobodnie wychodzić z domu. Jednak dalej potrzebują rozrywki i odpoczynku! Chcą też zaproponować dzieciom kreatywne zajęcie i oderwać je od telewizora. Tylko co by tu robić w domu? Jakie są pomysły na artystyczne zabawy dla dzieci albo na relaks dla rodziców? Bardzo lubię zajęcia manualne, więc przyszły mi do głowy kolorowanki. Tak się złożyło, że mam kilka ciekawych rysunków i mogłabym zrobić z nich produkt. Kolorowanki, które wyrażają moją estetykę i pobudzają wyobraźnię. Jeszcze lepiej jak dałoby się z nich korzystać nie wychodząc z domu. Wpadłam na pomysł, żeby zrobić je w formie e-booków i kart do wydruku. Oczywiście kocham papier, uwielbiam zapach świeżego druku. Jednak trzeba przyznać, że cyfrowe kolorowanki są bardzo praktyczne. Sama zakochałam się w książkach w takim formacie. Pierwszy e-book kupiłam leżąc wieczorem w łóżku – klik i już przed zaśnięciem mogłam zacząć czytać zamiast czekać 3 dni na przesyłkę. To ma swój urok i mocno wpisuje się w czasy w jakich żyjemy. Ze względu na pandemię zwróciłam uwagę na realną potrzebę i zauważyłam, że produkt cyfrowy będzie najlepszą odpowiedzią. Ma on jeszcze jeden plus – jest globalny. W tej samej chwili może być dostępny dla ludzi żyjących na różnych kontynentach – wystarczy opublikować prace na stronach takich jak etsy lub na własnej stronie internetowej.
Robiąc research, znalazłam mnóstwo stron z kolorowankami do wydruku. Na serwisach zagranicznych takich jak wspomniana już strona etsy jest bardzo duży wybór. Pułapka jest jednak taka, że obok naprawdę wybitnych twórców takich jak Hanna Karlzon jest też dużo propozycji bardzo kiepskiej jakości. Podobnie sprawa wygląda na polskich portalach. Na większości stron ilustracje nie prezentują wysokiego poziomu i wszystkie wyglądają tak samo. W najlepszej sytuacji są to obrazki z popularnych bajek, a przecież dzieciom trzeba zapewnić właściwe środowisko do rozwoju potencjału artystycznego. Ich zmysł estetyczny dopiero się kształtuje i otoczenie ma na to bardzo duży wpływ.
Dlatego postawiłam na autorskie rysunki, a w wersji dla najmłodszych postanowiłam dołożyć dodatkowe wartości w formie opisowej. Ilustracje w moich kolorowankach powstają ręcznie i po zeskanowaniu są tylko minimalnie edytowane, tak, aby nadawały się do druku. Chcę, żeby odbiorca widział,że podrys powstał ręcznie, a nie w komputerze, a co za tym idzie nie jest idealny co do milimetra. Chcę, żeby poczuł się tym ośmielony i spróbował dorysować coś od siebie.
Kiedy już miałam gotowy materiał na pierwszą kolorowankę, trafiłam na artykuł Angeliki M.Talagi o tym, że kolorowanki szkodzą dzieciom… Trochę załamka, ale przemyślałam ten tekst i coś zaskoczyło! (Z resztą zaskoczyło konkretnie, bo już niedługo będziecie mogli zobaczyć owoc naszej współpracy). Artykuł, który sądząc po tytule mógł podciąć mi skrzydła pozwolił mi uporządkować myśli i znaleźć swoje “dlaczego” w temacie kolorowanek. (“People don’t buy what you do. They buy why you do it.” ~ Simon Sinek). Niby „Wszystko już zostało wymyślone”, ale dlaczego miałabym nie wystartować z czymś co uwielbiam robić i chcę robić dobrze?
Czym wyróżniają się kolorowanki Petitedominance?
Dorosłym dedykuję przede wszystkim relaks po dniu pełnym pracy i obowiązków. Kolorowanki pomagają się wyciszyć, wprowadzić w stan medytacji… słowem odpłynąć. To dopiero jest #arttherapy
Z kolei, mam nadzieję, że dzieci będą miały ochotę poza ćwiczeniem rączki (motoryki małej) poćwiczyć też umysł i wymyślać niespodziewane zestawienia kolorów, dorysować nowe fragmenty ilustracji, albo opowiedzieć historię, która przychodzi im do głowy na bazie rysunku.
Wszystkie tomy „Leśnych opowieści” składają się z 12 ilustracji „głównych”. Natomiast z tyłu każdej strony znajduje się mini obrazek – to właśnie przestrzeń do ćwiczeń i eksperymentów! Można tu wypróbować zestawienia kolorystyczne, dorysować dalszą część rysunku (wszakże najtrudniej jest zacząć), szkicować, pisać pamiętnik – wedle uznania!
Dużo z powyższych zagadnień planuję rozwinąć w następnych artykułach. Zostańcie ze mną!